20.10.2014

Hussar 2014

To był mega męczący weekend, lecz mimo wszystko trzeba było na nim być inaczej żałował bym strasznie. Tak więc specjalnie dla Was przygotowałem jak zawsze po eventową relację. Zapraszam do lektury i uprzedzam, że jest długa :)










Sobota

6:00 to nigdy nie jest dobra godzina na wstawanie. God damn... Na szczęście w piątek zapakowałem już modele oraz większość rzeczy. Rano trzeba było tylko dopakować szczoteczkę, gacie i prowiant :) Miałem przyjemność zabranie ze sobą Słowika, który nigdy wcześniej nie był na takim evencie. Udało się zorganizować poranną podwózkę na Kaliski więc już o 7.20 siedzieliśmy w pociągu zmierzającym na najlepszą imprezę malarską :D


Pociąg zadokował nas coś przed 10tą na miejscu. Trzeba było tylko jeszcze kupić bilety autobusowe, znaleźć odpowiedni autobus i zapakować się do niego. Jak zawsze Warszawka mnie nie zawiodła, 'przygodo, ach przygodo!', czyli pokaz sztuk walk w ograniczonej przestrzeni (w tym wypadku autobus) w wykonaniu dwóch żuli xD Już wiedziałem, że jesteśmy w odpowiednim mieści xD Ale mniejsza. Po drodze szukania Domu Kultury, w którym odbywał się Hussar napotkaliśmy również kolegę malarza, który nas poprowadził (niestety nie pamiętam imienia kolegi, sorki). Kupiliśmy bilety (i tutaj moje małe czepialstwo, czyli brak możliwości wykupienia biletu na tylko jeden dzień, a byli ludzie, którzy przyjechali tylko w sobotę na parę godzinek, a mimo wszystko musieli płacić pełną kwotę za dwa dni, no offence) i można było zacząć się ze wszystkimi witać. Właśnie to było w tym wszystkim najlepsze, że można było zobaczyć znowu te same mordki i zapoznać nowe :)

Intensywnie skupieni na warsztatach xD 

herrkuba's Stoiska album on Photobucket

Miejsca było dużo jak zwykle. Tym razem same gabloty przeniesiono na piętro gdzie moim daniem było za ciemno, ale nie ważne :P Zgłosiłem swoje pracę i zacząłem zwiedzać. Wystawiłem się zaledwie w dwóch kategoriach, ale jednej z nich nawet nie liczę bo to było bardziej 'for fun'. Głównie nastawiłem się na Popiersie. Reszta modeli, które przywiozłem wylądowały w Showcase'ie, gdyż miały już jakieś osiągnięcia. Ale wracając do zwiedzania. Oczywiście byli moi ulubieńcy czyli Mateusz i Patrycja z firmy lootpile.eu . Można było też pozachwycać się modelami przywiezionymi przez Valhalle czy też kupić przepiękne piedestały od Izmodu czy od pana Piotra. Stolik miał również Wargammer, Faber i Impek, tak więc można było wydać trochę 'nadmiarowej' gotówki :D Powoli, powoli zaczęli się zjeżdżać ludzie, a między innymi była też śmietanka sceny modelarskiej. A byli to tacy ludzie jak Frost, Rudyk, Lan, Ct'an, Bohun, Klaus, Yellow One, Redav, Dexter, Loler, Camel i wielu innych. Tak więc MOC! Część z nich udało mi się poznać i jestem z tego mega zadowolony :)

Ania tłumaczy teorię koła barw. Przyjemny wykład :)
Na a tutaj proszę bardzo, Mateusz z lootpile.eu i jego koślawe koło barw :P

W międzyczasie odbył się również pokaz Anni Machowskiej dotyczący kolorów (całkiem ciekawy wykład połączony z warsztatem). Mnie niestety nie chciało się targać dodatkowo farbek ze sobą do Wawy, lenistwo wygrało :3 Ale można było potrollować trochę Mateusza z lootpile.eu xD Razem ze Słowikiem i Patrycją zapisaliśmy się za to na SpeedPaint (jak co roku :) ), więc zostało nam oczekiwanie na naszą turę :) W tym roku zarzynaliśmy ClanRaty GW. Teraz szybki opis 'wtf is speedpaint na Hussarze?'. 30min. Jeden model. Dwie losowe farby. Zmiana farb co 5min z inną osobą. Koniec. Tak więc wychodziły nam różne kwiatki. Niektórzy (tak.... Ct'an) chcieli malować ludków palcami xD Było śmiesznie więc warto było :3

Pierwsza ekipa do speedpaintu 
A tutaj prowadzący Camel doceniający jakość pędzelków lootpile.eu xD

Szczur 'zarżnięty' przeze mnie :P
A tutaj szczur 'zarżnięty' przez Słowika :)
Największe dzieło Łukasza "Ct'ana" Grzyba malowane wyłącznie palcami. Artysta! xD

Nadszedł czas na obiad. Udało nam się znaleźć nawet całkiem niezłego chińczyka. Całość wzięliśmy na wynos gdyż zamierzaliśmy schrupać obiad przy stoisku lootpile.eu . W międzyczasie jak szanowni państwo rozwalili się z żarciem, Loler robił pokaz malowania freehandu na banerze. Jednak chińczyk był bardziej 'wciągający' xD Tak więc udało nam się trochę poprzeszkadzać Adamowi, ale niecelowo oczywiście :P



Byliśmy już trochę zmęczeni i trzeba było powoli przenieść rzeczy do naszej noclegowni. I tutaj ogromne podziękowania dla Matheo (Paints of War) za możliwość przenocowania. Jak będziesz poszukiwał noclegu w Łodzi to wiesz do kogo pisać :) Tak więc po odstawieniu gratów wróciliśmy do Domu Kultury i tutaj zonk... nikogo nie ma! 'Memory, find...' i już wiemy gdzie się przenieśli. 'Są u Frosta w piwnicy'. No już zapowiadało się grubo, ale nie doceniłem tego jak grubo xD Po dotarciu pod wskazany adresu zostaliśmy wprowadzeni do piwnicy. 'No spoko' pomyślałem. Jak piwnica to jakieś góra 15m2 i jest tam z 8-10 osób. O nie... nic bardziej mylnego... O ile kwadratów było więcej (z tego co pamiętam 36) to osób było coś około 40tu xD Byli dosłownie wszyscy. Tak, wszyscy. Wszyscy i wszędzie xD Alkohol już krążył po całym warsztacie. A co do samego warsztatu Frostów. Ach, chciało by się mieć takie miejsce. Wszędzie i wszystko było związane z modelami, modelarstwem i wszelakim malarstwem. Nagrody na ścianach, miecz leżący na półce... nie zapomniany widoku, które zaparło mi dech w piersiach. Tak więc spędzaliśmy czas właśnie tam. Nie chcę za bardzo wchodzić w szczegóły co się działa z niektórymi po pijaku bo może sobie nie życzą, ale mogę wspomnieć, że bawiliśmy się długo i grubo :D Macie tutaj chociaż parę fotek. Mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że imprezka była epiczna i niech wszyscy co się nie zjawili żałują. Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak fajnie rozmawia się po pijaku z niemcem, który chce nam po angielsku wyjaśnić treść swojej dioramy :) Epickość 1000 xD

Dużo nas :) I sami znani ludzie :D
I foto z gospodarzami też musi być
Selfie ekipy, czyli loopile.eu, Słowik, Matheo i ja :D
photo by Patrycja Widzińska Sztrąf

Pijany powrót do domu (nie no, ja się nawet nieźle trzymałem, za to Słowik już NIE) i następna przygoda. Nie ma to jak bawić się z równie pijanymi ludźmi z politechniki, którzy postanowili zacząć śpiewać w tramwaju :D 'Piwo, wóda, polibuda'. Tak więc przygód co nie miara. Udało się w końcu dotrzeć do mieszkania Matheo. Ci najbardziej pijani szybko zostali położeni do wyrek, a ci co byli w stanie dopijali jeszcze flaszkę. Na placu boju zostałem jeszcze ja, Matheo i Rudyk. No i Karol uraczył nas bardzo długą i mega ciekawą historią swoich początków malarskich. Propsy dla ciebie Karol bo fajnie się słuchało :) Jak się flacha skończyła to został tylko szybki prysznic i poleciałem w kimono :P

Niedziela

Poranek nawet nie był najgorszy. Jakoś dało radę wstać. Kaca na horyzoncie nie było więc nieźle. Zanim się zwlekliśmy to było coś koło 9.30. Słowik wyglądał jak trup xD Ale dał radę się ogarnąć. Głód zaczął doskwierać nam wszystkim, więc zebraliśmy się i poszliśmy coś zjeść. Oj to był dobry pomysł. Matheo pokazał nam knajpkę śniadaniową gdzie mogliśmy zjeść na świeżym powietrzu. Jajka sadzone na bekonie i tosty z mozzarellą oraz szynką, mniam :D Ale najlepszy był świeżo wyciśnięty sok z pomarańczy. Och nic lepszego z rana na kapcia w ustach nie było :)

herrkuba's Wystawka album on Photobucket

W końcu gdzieś koło 11 zjawiliśmy się na Hussarze. I zaczęły się pogaduchy o wczorajszej imprezie :P Kto co odwalił, kto co zrobił/powiedział. Klimat był mocno skacowany. Większość zdychała ze zmęczenia. Ludzi było tyle co nic bo jeszcze dogorywali xD Rano warsztaty miał jeszcze Bohun. Weszliśmy na chwilę z ciekawości sprawdzić, ale właśnie w tamtym momencie dał o sobie znać kac... i przeszedł dopiero w drodze powrotnej pociągiem. Tak więc doskwierał mi mega i trzeba było z tym jakoś żyć. Dochodziła godzina wyników. Wszyscy już się zebrali pod sceną. Jeszcze Camel wraz z Lanem zrobili mały quiz tematyczny i zaczęło się nagradzanie :) Z początku standardowo podziękowania dla ludzi co pomagali, dla sponsorów, sklepikarzy itd. Później jakieś wyróżnienia za speedpainty i osobiste nagrody od sponsorów. No i przyszedł czas na najważniejsze, czyli statuetki. Przepraszam Was, ale nie pamiętam kto i za co dostał nagrody i wyróżnienia, ale pełne info będzie niedługo na Hussrowej stronie. Wiem, że jak doszło do wyczytywania nazwisk w kategorii Popiersia usłyszałem swoje :) Udało się, otrzymałem wyróżnienie, a kategoria ta IMO była jedną z mocniejszych w tym roku :3 mega uczucie wyjść na scenę i to jeszcze na takim konkursie :) No i przez to, że musiałem doczekać do końca ze wszystkimi na scenie nie mam cykniętych fotek jak odbierano nagrody. Szkoda. No i najważniejsza nagroda. Szabelka ku wielkiemu zaskoczeniu wszystkich trafiła do YellowOna za jego popiersie Niemca. No cóż, tego tematu nie chce mi się poruszać. Były lepsze modele...

Po rozdaniu szybko pożegnaliśmy się ze wszystkimi i pognaliśmy na pociąg. Niestety nie udało nam się złapać wcześniejszego (brakło nam 5min) więc musieliśmy czekać 1,5h na następny. Trochę ze Słowikiem jeszcze podyskutowaliśmy o całym evencie, objechaliśmy od najgorszych peron na Warszawie Zachodniej i w końcu doczekaliśmy się transportu do domu. Dotarliśmy wieczorkiem, zmęczeni, ale szczęśliwi :)

Stuff przywieziony z Wawy :)

To tyle. Była to IMO najlepsza impreza malarska na jakiej byłem. Mega ludzie, super klimat i poziom prac zniewalający z nóg. Jedyne co mi się rzuciło w oczy to mała ilość ludzi spowodowana najprawdopodobniej dwudniowością tego eventu. Każdy przecież kalkuluje koszty. Ale oddał bym dużo więcej za powtórzenie jeszcze raz tej epickiej imprezy u Frosta :D

Dziękuje wszystkim, a zwłaszcza Słowikowi, który mam nadzieje dzięki takiej imprezie zacznie więcej malować :)


Best regards
Herrkuba

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz